Ave, Cezar!

11 kwietnia 2016, 18:30

Kino Iskra

Plakat: Ave, Cezar!

USA

Czas trwania: 106 min.

Od lat: 15

Reżyseria: Ethan Coen, Joel Coen

W Hollywood trwają prace nad wielkim filmowym widowiskiem - "Ave, Cezar!" Film ma oszołomić widownię, zgarnąć wszystkie nagrody i stać się wizytówką potęgi Fabryki Snów. Do wielkiej produkcji zaangażowano setki statystów, kaskaderów, uznanych scenografów, słynnego reżysera i wielkie gwiazdy. Oraz jego - Bairda Whitlocka (George Clooney), ikonę kina, supergwiazdę, przedmiot westchnień kobiet i mężczyzn na całym świecie. Tyle, że Whitlock zostaje porwany... Producenci filmowi rwą włosy z głowy, całym zamieszaniem zaczyna się interesować plotkarska prasa.

Gościem pokazu był(a):

Fotografia: Michał Oleszczyk
Dyrektor artystyczny Festiwalu Filmowego w Gdyni w latach 2014-2016, ceniony w Polsce i na świecie krytyk filmowy. Doktor filmoznawstwa, absolwent Instytutu Sztuk Audiowizualnych Uniwersytetu Jagiellońskiego i wykładowca tej jednostki, wykładał również w Krakowskiej Szkole Scenariuszowej. Twórca filmowego podcastu SpoilerMaster.

Relacja z wydarzenia

Coenowie – filmowi erudyci

W ten poniedziałek obejrzeliśmy film, nie tylko zabawny, ale i niezwykle mądry. Jak każdy obraz braci Coen – dzieło na wskroś intertekstualne. Genialne o tyle, że chociaż można urządzać konkursy, kto więcej nawiązań do innych filmów i postaci, w nich znajdzie, to jednak są to obrazy oryginalne. Przemyślane w każdym szczególe.

Jak powiedział nasz gość – Michał Oleszczyk – w historii kina nie ma drugiego tak płodnego i twórczego braterskiego duetu jak Ethan i Joel Coenowie. Już debiutując w 1984 roku filmem „Śmiertelnie proste”, pokazali w którym kierunku będzie zmierzała ich twórczość. Był to kryminał mocno nawiązujący do kina gatunkowego lat 40. I już wtedy udowodnili, że są mistrzami żonglerki konwencjami.

Umiejętności te pokazali także w swoim najnowszym filmie „Ave, Cezar!”. Na przysłowiową tapetę wzięli Hollywood na chwilę przed załamaniem jego wielkiej machinerii. W latach ’50, do których przenoszą nas reżyserzy, cała produkcja filmowa skupiała się w wytwórni – wielkiej fabryce snów. Wówczas film powstawał od początku do końca w jednym miejscu – olbrzymim skupisku hal zdjęciowych, garderób, magazynów z kostiumami, pracowni makijażystów, fryzjerów i speców od rekwizytów. I cały ten olbrzymi, ale jednocześnie misterny, system – nie można mu tego odmówić – oczarowuje. Widz zazdrości trochę producentowi, który w kilka sekund, przechodząc z jednej hali zdjęciowej do drugiej, przekracza magiczną granicę filmowych światów.

Chociaż film opiera się na wątku głównym – porwaniu supergwiazdy (świetna kreacja Georga Clooneya), odtwórcy głównej roli w kasowym hicie i nie brakuje tu zabawnych, lekkich scen związanych ze specyfiką funkcjonowania hollywoodzkich wytwórni w tamtym okresie, to dzieło niesie w sobie stały dla braci Coen element filozoficzny. Śledzimy losy człowieka – właściciela wytwórni (w tej roli Josh Brolin), który mając „na głowie” produkcję filmu musi zmierzyć się z całym szeregiem niespodziewanych sytuacji – zwyczajnie zaczyna się trochę w tym całym systemie gubić; chociaż stara się, nie może sobie ze wszystkim poradzić – spada na niego zbyt dużo…

Prawdziwą przyjemnością było nie tylko obejrzenie tego, niewątpliwie zabawnego, filmu, wraz z odszukiwaniem w nim odwołań do tego, co prawdziwym kinomanom, dobrze znane. Cieszyło nas także kolejne spotkanie z wielkim znawcą kina amerykańskiego Michałem Oleszczykiem. To on w sposób klarowny, w dyskusji z Rafałem Grynaszem, pokazał widowni szereg powiązań tego filmu i jego bohaterów do innych dzieł oraz autentycznych postaci. Pomógł nam zrozumieć także, że tak właśnie było, że Coenowie wcale za bardzo nie pofolgowali w tym filmie własnej fantazji.

Michał cieszył się nie tylko z tego, że ponownie gości w Augustowie, i że po raz pierwszy nie dyskutuje o polskim kinie, po błysku w oku widzieliśmy, że spodobał się także prezent jaki dla niego przygotowaliśmy…

Wszystko zobaczycie na zdjęciach.

-Dziękujemy, że byliście z nami!

A jak sądzicie – „Ave, Cezar!” jest bardziej pochwałą Hollywoodu, czy jednak swego rodzaju prztyczkiem w nos?

Autor zdjęć w galerii: Szymon Gryko

Realizacja strony: Rafał Rowiński