Robert i Bertrand

29 sierpnia 2016, 19:00

Kino Iskra

Plakat: Robert i Bertrand

Czas trwania: 60 min.

Reżyseria: Mieczysław Krawicz

Tytułowi Robert (Adolf Dymsza) i Bertrand (Eugeniusz Bodo) parają się sprzedażą krawatów, jako że sprzedaż nie przynosi im zysków, a w zasadzie nie idzie im wcale, postanawiają działać wspólnie. Kiedy przypadkowo trafiają na wesele, zostają oskarżeni o kradzież pieniędzy przez weselników, prze co lądują w areszcie. Tam poznają Irenę (Helena Grossówna), która za wszelką cenę stara się zglebić środowisko przestępcze, co ma jej pomóc w napisaniu powieści kryminalnej, dzięki której wygrałaby konkurs pisarski. Jednak więzienie to nie miejsce dla Roberta i Bertranda, dlatego obaj uciekają. Los, jak to bywa, jest przewrotny i na drodze dwójki uciekinierów ponownie stawia Irenę...

Gościem pokazu był(a):

Fotografia: Stanisław Janicki
Stanisław Janicki wszystkim miłośnikom przedwojennego kina jest znany jako prowadzący (i autor) telewizyjnego cyklu "W starym kinie". Człowiek znany przez pokolenia, bo jego program na antenie gościł przez ponad trzydzieści lat! Pan Stanisław, znawca kina, pisarz, dziennikarz, krytyk filmowy, publicysta a nawet reżyser i scenarzysta ("Kruk", "Jak cudne są wspomnienia", "Sąd nad braćmi polskimi") oraz autor filmów dokumentalnych (m.in. "Ach, ta chata rozśpiewana", "Bem", "Za winy niepopełnione - Eugeniusz Bodo", "Brat Papieża")

Relacja z wydarzenia

Myślę, że każdy, kto tego wieczora był w kinie, zgodzi się z opinia, że był to wieczór magiczny. Wszystko za sprawą cudownego wręcz połączenia przedwojennej kinematografii ze spotkaniem z osobą, która o takowej wie niemal wszystko. Do tego wystawa przedwojennych pamiątek filmowych i aromat świeżo zaparzonej kawy rozchodzący się po całym holu kina…

„Robert i Bertrand” Mieczysława Krawicza, chociaż do dzisiaj nie zachował się w całości, to na pewno skradł serca naszej widowni, która co chwilę wybuchała śmiechem. chyba nie było na sali osoby, która nie byłaby pod wrażeniem niezwykłej sceny tańca trójki głównych bohaterów (wspaniałe kreacje Adolfa Dymszy, Eugeniusza Bodo i Heleny Grossówny). A to zaledwie jedna, jedyna scena…
Pikanterię z tego filmu i wszystko to, co w nim wspaniałe, choć nie do końca doskonałe, pomógł nam wydobyć pan Stanisław Janicki. Jego twarz nierozerwalnie kojarzona z telewizyjnym cyklem „W starym kinie”, to część wielkiej osobowości filmowej, która godzinami może opowiadać o filmach ( i to nie tylko tych „starych”), życiu, o świecie… I czyni to w sposób fantastyczny i wciągający. Tak, ze chce się go słuchać i słuchać, i słuchać, i słuchać…
Dla tych, którym mało było tego wieczoru (a wiemy, ze było ich wielu, bo kupiliście Państwo kilkadziesiąt egzemplarzy felietonów filmowych pana Janickiego) mamy galerię zdjęć.

Autor zdjęć w galerii: Szymon Gryko

Realizacja strony: Rafał Rowiński