Relacja z wydarzenia
Jakie miłe i odrobinę zaskakujące było to spotkanie! Dlaczego miłe – wiadomo, fantastyczny, niezwykle inteligentny i ciekawy gość, spokojna, wyważona dyskusja pełna ciekawostek. A z jakiego powodu zaskakujące…? O tym za chwilę
Wieczór rozpoczęliśmy seansem najnowszego filmu Seana Bakera pt. „The Florida Project”. Poznaliśmy rezolutną sześcioletnią Moonee, która razem z mamą mieszka w motelu o bajkowej nazwie „Magic Castle”. Na nazwie kończy się bajkowość tego miejsca, w którym pokoje wynajmuje się głównie na godziny, a jego rezydentami są często życiowi nieudacznicy. Halley (matka dziewczynki) prawie dosłownie staje na rzęsach, by z tygodnia na tydzień mieć za co opłacić pokój, mimo to, Moonee śmiało może powiedzieć, że ma beztroskie dzieciństwo, najfajniejsze dziecięce życie na świecie i… tysiąc pomysłów na nudę!
I w tym momencie można mówić o zaskoczeniu – film, o którym krytyka rozpisywała się jak o lekkiej produkcji o psotnych dzieciach, którym przyszło żyć w trudnym środowisku i nieciekawej okolicy, okazał się kolorowym filmem o „beztroskim” dzieciństwie, ale trudno go nazwać obrazem lekkim. Świadczy o tym chociażby nasza kinochłonowa pofilmowa dyskusja, w której rozważaliśmy, czy Moonee miała rzeczywiście szczęśliwe dzieciństwo. Rozmyślaliśmy także nad historią Bobby’ego – kim właściwie jest, i jaką pełnił rolę w Magic Castle. Bo co do tego, że postać, jak w sposób brawurowy stworzył Willem Dafoe, jest dobrym duchem filmu nikt nie miał najmniejszych wątpliwości.
Rozgryźć „The Florida Project” pomógł nam w sposób urzekający Łukasz Maciejewski – filmoznawca, dziennikarz, krytyk filmowy i teatralny, a przy tym autor kilku książek o tematyce filmowej. Jego wiedza na temat tajników powstawania tej produkcji była nieoceniona i bardzo pomogła spojrzeć trzeźwym okiem na dzieło Seana Bakera.
Nasz gość nie szczędził nam także szczegółów dotyczących jego pracy dziennikarskiej. Opowiadał o tym jak powstawała seria książek „Aktorki”, w której autor zawarł wywiady z wielkimi sławami polskiego kina. Chętnie także podpisywał książki – rozdawał autografy i miłe słowa.
Nadal jesteśmy oczarowani urokiem osobistym Łukasza Maciejewskiego – równie mocno, jak on był oczarowany swoją podobizną uszytą w pracowni Ala Ma Kota przez Izabelę Cembor. Wieczór, bardzo udany, zakończyliśmy wspólną, roześmianą, pamiątkowa fotografią.
Znajdziecie ją w fotorelacji autorstwa Jakuba Jackiewicza:
Realizacja strony: Rafał Rowiński