Joanna

23 marca 2015, 19:15

Kino Iskra

Relacja z wydarzenia

„Nasza klątwa i Joanna mają szansę na Oscara!” – już w grudniu ubiegłego roku krzyczały nagłówki gazet, huczał niemal cały Internet. I chociaż żaden z filmów ostatecznie statuetki nie zdobył, to wszystkich kinomaniaków (i nie tylko) rozpierała duma, że aż trzy (razem ze zwycięską „Idą” Pawlikowskiego) nasze filmy zostały wyróżnione przez Akademię nominacją. Sprawą niezwykłą wydawało się, że aż dwa obrazy polskiej produkcji nominowano w kategorii Najlepszy krótkometrażowy film dokumentalny. A mam nadzieję, że nasza Najlepsza Pod Słońcem Widownia nie miała wątpliwości, że oba te filmy będzie można zobaczyć na którymś z tegorocznych pokazów DKF-u „Kinochłon”. I oto, proszę Państwa, już w poniedziałek zobaczyliśmy oba dokumenty – „Naszą klątwę” w reżyserii Tomasza Śliwińskiego i Macieja Ślesickiego oraz „Joannę” Anety Kopacz. Mało tego, filmy obejrzała z nami właśnie Aneta Kopacz, reżyserka „Joanny”, absolwentka Programu Dokumentalnego DOK PRO w Szkole Wajdy; doświadczenie zawodowe zdobywała także za granicą; w swoim dorobku ma także kilka niezależnych filmów dokumentalnych, w tym „Spacer”, za który była wielokrotnie nagradzana, a także nominowana do Nagrody Polskiego Kina Niezależnego im. Jana Machulskiego, w kategorii Najlepszy Dokument.

Cztery lata temu, u mojego nowonarodzonego syna Leo zdiagnozowano bardzo rzadką i nieuleczalną chorobę, tak zwaną Klątwę Ondyny. – oddaję głos Tomaszowi Śliwińskiemu, reżyserowi „Naszej klątwy” – Znana jest również jako zespół wrodzonej ośrodkowej hipowentylacji. Jest ok. tysiąca znanych przypadków tego zaburzenia, które uniemożliwia oddychanie podczas snu, a czasem także po przebudzeniu. Jeśli choroba jest leczona, da się ją ujarzmić, lecz nasz syn prawdopodobnie będzie zależny od wentylatora przez całe swoje życie. Film rejestruje pierwszych parę miesięcy mojego ojcostwa, podczas których wraz z moją żoną Magdą Hueckel zderzaliśmy się z naszą nową rzeczywistością. Kiedy Leo w końcu przybył do domu ze szpitala z kolekcją sprzętu medycznego, musieliśmy ciężko pracować by opanować nasze lęki, powoli przyzwyczajając się do sytuacji. Z czasem przestaliśmy postrzegać sytuację Leo jako “klątwę,” (słowo użyczone od nazwy choroby) a z obcego stworzenia z mnóstwem hałaśliwego sprzętu, przeistoczył się w naszego ukochanego syna, bez którego nie moglibyśmy dłużej funkcjonować.

Natomiast film Anety Kopacz jest zapisem fragmentów życia tytułowej Joanny, jej męża Piotra i syna Jasia. Joanna Sałyga była piękną, młodą i inteligentną kobietą. W 2010 roku dowiedziała się, że zostały jej tylko trzy miesiące życia. Wówczas obiecała pięcioletniemu synowi, że zrobi wszystko, by żyć jak najdłużej. Walczyła do 2012 roku, swoją chorobę opisując na blogu „Chustka”.

Dla mnie to film o rozmowach z własnym dzieckiem i mężem – mówiła w jednym z wywiadów Aneta Kopacz – O wspólnym leżeniu na trawie, chodzeniu w kaloszach po kałużach i zbieraniu grzybów. O najprostszych sprawach w życiu, które stanowią jego istotę. Tak postrzegam sens tego, co tu i teraz. I, jak powiedział jeden z widzów: „Albo to czujesz, albo nie. Tyle”.

Autor zdjęć w galerii: Natalia Chańko

Realizacja strony: Rafał Rowiński