Relacja z wydarzenia
„Ja oglądając ten film miałem poczucie, że czegoś takiego w kinie wcześniej nie widziałem” – Adam Kruk
-Bardzo mi miło, że jestem w Augustowie kolejny raz przy okazji akurat tego filmu – mówił przed projekcją nasz gość Adam Kruk – bo jest on zupełnie wyjątkowy. No i trudno z naszym prelegentem się nie zgodzić.Na ekranie zobaczyliśmy historię Wołoszczyzny, krainy o ciekawej tradycji. Podglądaliśmy bohaterów w czasach, kiedy na tych ziemiach legalne było jeszcze niewolnictwo. I okazało się, że nie tylko w Stanach Zjednoczonych, Indianie i Murzyni nie mieli swoich praw. Także w Europie, na terenach dzisiejszej Rumunii Cyganie traktowani byli jak Niewolnicy. I chociaż był to wątek jeden z wielu, to bardzo wyraźny i wzbudzający wiele emocji.
Film drogi, stylizowany trochę na western, niezwykle intertekstualny, odzwierciedlający siedemnastowieczne realia tamtych terenów – krainy bardzo egzotycznej, dziwnej, w której krzyżują się różne wpływy Wschodu i Zachodu, także te obyczajowe. I te właśnie były jednym z głównych tematów pofilmowej dyskusji.
– Kino historyczne. Ale czy na pewno? – kończył prelekcję nasz gość – Czy jest to film aktualny, czy jest tylko taką powiastką z historii Rumunii?
Jak się okazało po seansie, głosy Naszej Widowni były bardzo podzielone. Niektórzy odebrali ten film, jako niezwykle aktualny, przekładający się na to, co dziś robią ze swoimi pracownikami korporacje. Innych porażało okrucieństwo, nie tylko wymierzonej kary za cudzołóstwo, ale i tego, jak traktowani byli cygańscy niewolnicy. Dostrzegliśmy też surowe, bo przecież czarno-białe, piękno przyrody. Zachwycaliśmy się warstwą językową filmu i bogactwem przysłów i powiedzonek, którymi niczym z rękawa sypał policmajster.
-Niektóre z nich można wykorzystać także dziś – pojawił się głos – są nadal aktualne.
Z drugiej strony jednak – soczyste dialogi, ociekające nienawiścią, wulgarnością, rasizmem i skrajnym nacjonalizmem, nasunęły nam na usta pytanie (niestety pozostające bez konkretnej odpowiedzi) jak na ten film zareagowali Rumuni i czy w Polsce mógłby powstać podobny obraz?
Film trudny, niby historyczny, a jednak nie do końca. Trochę western, trochę film psychologiczny – mocny, momentami drastyczny, ale chyba rozbudzający apetyt na więcej rumuńskiej Nowej Fali. A jeśli będzie ona zachęcać do dyskusji nad filmem tak dużą część naszej widowni jak „Aferim!”, to budzi się wręcz głód.
Autor zdjęć w galerii: Szymon Gryko
Realizacja strony: Rafał Rowiński