Relacja z wydarzenia
Myślę, że każdy, kto tego wieczora był w kinie, zgodzi się z opinia, że był to wieczór magiczny. Wszystko za sprawą cudownego wręcz połączenia przedwojennej kinematografii ze spotkaniem z osobą, która o takowej wie niemal wszystko. Do tego wystawa przedwojennych pamiątek filmowych i aromat świeżo zaparzonej kawy rozchodzący się po całym holu kina…
„Robert i Bertrand” Mieczysława Krawicza, chociaż do dzisiaj nie zachował się w całości, to na pewno skradł serca naszej widowni, która co chwilę wybuchała śmiechem. chyba nie było na sali osoby, która nie byłaby pod wrażeniem niezwykłej sceny tańca trójki głównych bohaterów (wspaniałe kreacje Adolfa Dymszy, Eugeniusza Bodo i Heleny Grossówny). A to zaledwie jedna, jedyna scena…
Pikanterię z tego filmu i wszystko to, co w nim wspaniałe, choć nie do końca doskonałe, pomógł nam wydobyć pan Stanisław Janicki. Jego twarz nierozerwalnie kojarzona z telewizyjnym cyklem „W starym kinie”, to część wielkiej osobowości filmowej, która godzinami może opowiadać o filmach ( i to nie tylko tych „starych”), życiu, o świecie… I czyni to w sposób fantastyczny i wciągający. Tak, ze chce się go słuchać i słuchać, i słuchać, i słuchać…
Dla tych, którym mało było tego wieczoru (a wiemy, ze było ich wielu, bo kupiliście Państwo kilkadziesiąt egzemplarzy felietonów filmowych pana Janickiego) mamy galerię zdjęć.
Autor zdjęć w galerii: Szymon Gryko
Realizacja strony: Rafał Rowiński