Czas trwania: 93 min.
Od lat: 15
Reżyseria: Agnieszka Smoczyńska
Obsada: Kinga Preis, Michalina Olszańska
Dziennikarka kulturalna, której teksty można przeczytać w „Kinie” i na portalu Stopklatka.pl. Oprócz artykułów, pisze doktorat na temat przemian włoskiego kina w “słodkich” latach 60. XX wieku. propagatorka włoskiej kultury w Polsce; filmoznawczyni, współorganizatorka festiwali filmowych, m.in. Letniej Akademii Filmowej w Zwierzyńcu oraz Forum Kina Europejskiego Cinergia w Łodzi.
„Niewielki odsetek filmów wyjątkowych”
Do takiej kategorii „Córki Dancingu” zaliczyła Diana Dąbrowska, która razem z nami obejrzała ten absolutnie niezwykły film Agnieszki Smoczyńskiej.
-Rzadko zdarza się coś, co byłoby taką hybrydą i mieszanką gatunkową – zapowiadała film Diana – bo mamy i musical, i horror, komedię i dramat. Reżyserka zrobiła film „potworzasty”, ale w takim pozytywnym znaczeniu.
Pierwsze, co nasuwa się po seansie tego filmu, to refleksja, że jest to obraz odważny jak na polskie realia – także te filmowe. Trudno nie zgodzić się z Bartkiem Świerkowskim, prezesem Kinochłona, że ten obraz, albo bardzo się lubi, albo się nienawidzi. I rzeczywiście – gdy posłuchać rozmów (już niekoniecznie w ramach dkf-owej dyskusji), zdania są bardzo podzielone. Niektórzy są oczarowani baśniową konwencją filmu, zręczną żonglerką gatunkową w nurcie groteski, hipnotyzującą muzyką i śpiewem, którym uwodzą widza główne bohaterki – syreny. Z dyskusji, świetnie prowadzonej przez Dianę Dąbrowską, można wyciągnąć wniosek, że film „kupiła” także widownia augustowska. Podobała się Państwu wielopłaszczyznowość filmu, wyraźne zróżnicowanie charakterów głównych bohaterek; chętnie dzielili się państwo swoimi wrażeniami, zastanawialiśmy się wspólnie nad sensem niektórych scen, a Diana próbowała podpytać, której z bohaterek Państwo „kibicowali”. Wspólnie odkryliśmy w tej opowieści o dwóch nastolatkach-syrenach, historię walki o własne marzenia, o miłości, o konsekwencji, o uwodzeniu, o istocie kobiecości i drodze docierania do niej. I chyba każdy sam odpowiedział sobie na pytanie, czy warto oddać się w całości, czy warto spłonąć…
Z drugiej strony jednak, wśród osób, które tuż po seansie opuszczały salę projekcyjną dały się słyszeć głosy – „Ale co to właściwie było?” A dziś, dnia następnego – kiedy pytam tych, którzy wczoraj byli na seansie o wrażenia, pośród zdecydowanie pozytywnych opinii, część mówi, że dawno się tak nie wynudziła, że za dużo śpiewania i „w ogóle dziwne”. Potwierdza się zatem to, co pojawiło się we wstępie – ten film albo się kocha, albo nienawidzi.
A wiecie Państwo, o czym to świadczy? – że był to idealny film na spotkanie w ramach Dyskusyjnego (przecież) Klubu Filmowego „Kinochłon”. Dziękujemy za ten wieczór Państwu, Dianie, Agnieszce Smoczyńskiej i Córkom dancingu.
Mamy nadzieję, że widzimy się 11 kwietnia na kolejnym pokazie 🙂
Realizacja strony: Rafał Rowiński